Oct 29, 2022
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio.
Publicznie przechwalając się, że PiS może wygrać wybory nie
tylko trzeci, ale czwarty, piąty, a nawet szósty raz z rzędu,
jednocześnie — po cichu i w dyskrecji — Jarosław Kaczyński
przygotowuje precyzyjny plan na wypadek porażki. Zagrożenia są
znane — niedomagający na zdrowiu, 74-letni Kaczyński w razie
przegranej ryzykuje rozpad partii, bo odarty z władzy przestanie
będzie liderem perspektywicznym. W PiS i w całej Zjednoczonej
Prawicy od lat buzuje — wszystkich wojen wymienić nie sposób.
Morawiecki kontra Ziobro, Sasin kontra Morawiecki, Kamiński kontra
Sasin, Witek kontra Dworczyk, Szydło kontra Morawiecki — większość
na śmierć i życie.
Kaczyński i jego władza są w tej chwili jedynym spoiwem całej
ferajny. Kiedy zabraknie władzy, to sam Kaczyński nie wystarczy i
partii naprawdę zajrzy w oczy widmo rozpadu, a co najmniej
poważnego podziału. A to znaczyłoby, że PiS nigdy już nie wróci do
władzy.
Kaczyński musi o tym wszystkim myśleć, bo nie chce się pogodzić z
rolą politycznego emeryta, nawet gdyby za rok przegrał,
przytłoczony własnymi błędami i pogarszającą się sytuacją
gospodarczą na świecie. Tyle że utrata rządu to jedno. Ale wciąż
wiele władzy znajduje się w innych instytucjach państwowych —
wystarczająco wiele, by skutecznie sypać nowej władzy piach w
tryby. Właśnie trwa zakrojona na szeroką skalę operacja dywersyjna
— najbardziej sprawdzeni ludzie PiS obsadzają strategiczne
instytucje państwa, chronione kadencjami. Mają w nich realizować
politykę PiS — bez względu na wynik wyborów.
Kluczowa jest Rada Polityki Pieniężnej, działająca przy Narodowym
Banku Polskim instytucja, która regulując stopami procentowymi ma
gigantyczny wpływ nie tylko na wartość spłacanych przez nas
kredytów, ale na sektor bankowy, a co za tym idzie — na całą
gospodarkę. Na czele RPP stoi Adam Glapiński, prezes Narodowego
Banku Polskiego — stary, sprawdzony od dekad towarzysz
Kaczyńskiego. Dlatego Kaczyński tak zaciekle walczył o wybór
„Glapy” na drugą kadencję — bo chce, żeby RPP działała pod dyktando
PiS. Kupując brakujące głosy posłów w zamian za posady, Kaczyński
uzyskał swój cel — wybrany w tym roku Glapiński odejdzie z NBP
dopiero w 2028 r. A zatem w razie objęcia władzy opozycja będzie
rządzić przez pełną kadencję (2023-2027 r.) z Glapińskim na karku —
a zatem z Kaczyńskim prowadzącym alternatywną politykę gospodarczą
za pośrednictwem RPP, do której właśnie została wydelegowana np.
posłanka PiS związana z o. Tadeuszem Rydzykiem.
Podobnie jest z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Rozmaite
frakcje wewnątrz PiS podzieliły się stołkami w tej instytucji — aż
czworo z pięciorga nowych członków KRRiTV to ludzie wprost wyjęci z
kajecików Rydzyka, Dudy, Glińskiego i Błaszczaka. Szanowni
Widzowie, Słuchacze i Czytelnicy „Stanu Wyjątkowego” ziewają na
dźwięk nazwy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji? My też ziewaliśmy
do momentu, w którym zdaliśmy sobie sprawę, że tuż po
przyszłorocznych wyborach ludzie PiS w KRRiTV zdecydują o
koncesjach m.in. telewizji TVN i Polsat oraz radia TOK FM.
Kaczyński od lat kieruje się obsesyjnym pragnieniem, by kontrolować
jak najwięcej mediów, a te, których się nie da przejąć — pozamykać.
Z takim zadaniem ludzie PiS zostali wysłani do KRRiTV — to będzie
strategiczny przyczółek Kaczyńskiego w razie utraty władzy.
Zabezpieczony partyjnie jest już Trybunał Konstytucyjny, w którym
zasiadają prawie wyłącznie prawnicy na telefon — na czele z
obsługującą centralę Julią Przyłębską. Formalnie Przyłębska będzie
w TK do grudnia 2024 r. Lider PO Donald Tusk zapowiada podczas
wyborczych wieców, że po objęciu władzy puści ją z torbami.
Podobnie mówił zresztą o Glapińskim — ale szybko zrezygnował po
reprymendzie poprzednich szefów NBP związanych z Platformą, którzy
wytłumaczyli mu, że atak na szefa narodowego banku oznacza
dewastację wiarygodności państwa na rynkach finansowych.
Nawet jeśli Tusk zrezygnuje z pomysłu pozbycia się Glapińskiego,
zadowalając się tylko planem usunięcia Przyłębskiej — to i tak nie
będzie to proste. Bo — co istotne zarówno w przypadku Trybunału
Konstytucyjnego, jak i NBP, Rady Polityki Pieniężnej oraz KRRiTV —
nie można tych instytucji przemeblować bez zgody prezydenta. A
zatem wszyscy nominaci PiS — wyznaczeni do dywersji — będą
chronieni co najmniej do połowy 2025 r., kiedy kończy się kadencja
Andrzeja Dudy. To kluczowy bezpiecznik, który gwarantuje
Kaczyńskiemu to, że Tusk nawet po wygraniu wyborów, długo nie
pozbawi PiS destrukcyjnej siły.
W PiS pojawił się nawet dość bezczelny pomysł zabetonowania władzy
kilku strategicznych spółek państwowych na czele z Orlenem — ich
prezesi mieliby dostać gwarancję 5-letnich kadencji, co miało
zabezpieczyć ich stołki w razie porażki wyborczej PiS. Projekt,
którego inspiratorem był Daniel Obajtek, szybko upadł. Ale tylko
dlatego, że wrogie frakcje w obozie władzy pokłóciły się o to,
czyim prezesom miałaby przysługiwać ochrona koryta.
Przy tej okazji twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” —
dziennikarze ONET.PL Andrzej Stankiewicz oraz Kamil Dziubka —
przejrzeli najnowszą dokumentację podbojów Obajtka na ogólnopolskim
rynku nieruchomości. Oj, jest się w czym zaczytywać — zgodnie z
zasadą „sprawdź swą księgę wieczystą, bo Obajtek może tam już być”.
Panie Danielu, pytań parę mamy. Czemu nie kupił Pan kamienicy od
Banasia? Przecież chciał zejść z tych 5 milionów. W projekt budowy
prywatnych akademików w Poznaniu i domów weselnych w Małopolsce też
pan nie wszedł — a wszak trzeba wspierać ambitną młodzież i pożycie
małżeńskie, prawda? A co do przejęć. To czy już Pan przejął to
mieszkanie emerytów z Zakopanego? Tak, tak — te ponad 80m2 przy
Krupówkach. Pamięta Pan, w ramach fuzji pozwolił im Pan mieszkać na
swojej działce ze stawem w Stróży pod Pcimiem.
Taką radę jeszcze mamy, z dobrego serca. Byłoby dobrze, żeby
wystąpił Pan wreszcie o dostęp do tajemnic państwowych. Wypełni pan
ankietę o życiu, kasie, znajomościach i nałogach, sprawdzi to ABW i
nikt od Sasina nie będzie puszczał plotek, że zwleka pan, bo ciągną
się za panem gangsterskie historie, że konkubina robi zbyt
błyskotliwą karierę w Orlenie, albo że Pańskie nieruchomości po
prostu nie mieszczą się na druku.