Jul 28, 2022
Książka “Demony Rosji” Witolda Jurasza swoją premierę miała 27 lipca. “To nie jest książka naukowa. (...) To coś w rodzaju portretu pamięciowego” - mówi o niej w “Raporcie międzynarodowym” autor. A zaczyna się tak:
>>W 2005 roku po zakończeniu pracy w Ministerstwie Obrony Narodowej dostałem propozycję wyjazdu na placówkę dyplomatyczną do Moskwy. Gdy wszystkie formalności miałem już za sobą, spotkałem się z kilkoma byłymi dyplomatami, prosząc ich o rady i sugestie. Usłyszałem wiele dobrych rad, ale najlepszej – nie tyle może nawet rady, ile lekcji życia – udzielił mi przyjaciel mojego ojca, wieloletni pracownik Ministerstwa Handlu Zagranicznego Andrzej Werner. Zadał mi on otóż pytanie, co będę robił jako dyplomata. Odparłem, że będę reprezentował Polskę. Andrzej Werner popatrzył na mnie z mieszaniną życzliwości i politowania. Powiedział, że sądził, że jestem trochę bardziej inteligentny, po czym wysłał mnie do kuchni, żebym zrobił jemu i sobie kawy. Gdy wróciłem po kilku minutach, mój rozmówca powiedział: „To teraz niech pan słucha i zapamięta na całe życie. Polskę reprezentuje ambasador, czasem jego zastępca… Pan jako młody dyplomata może Polskę reprezentować, tyle że w złym tego słowa rozumieniu: jak się pan spije i będzie na tyle głupi, żeby dać się jeszcze nagrać. Jako młody dyplomata nikogo i nigdy pan nie reprezentuje. I niech sobie pan wbije raz na zawsze do głowy, że na razie nie będzie pan nikim ważnym, bo w polskiej dyplomacji nadętych bubków, którzy są nikim, a sądzą, że są ważni, zawsze było za dużo. Jedyne zadanie, które pan ma w Moskwie, to chodzić wszędzie, gdzie się da, słuchać, obserwować, jak się da, zrozumieć i pisać szyfrogramy. Jak będzie pan to dobrze robił, zrobi pan karierę i kiedyś będzie pan może reprezentował Polskę”. Następnie zaś dodał: „A jak będzie pan to robił za dobrze, to nigdy pan Polski nie będzie reprezentował, bo pana wykończą, przy czym nie oni, a nasi”<<.