Aug 18, 2023
Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu
Przed erą Barbie bawiłyśmy się wyłącznie lalkami bobasami, które miały przygotowywać nas, dziewczynki do pełnienia opiekuńczych ról. Pojawienie się Barbie, która mogła być kimkolwiek – prawniczką, lekarką czy prezydentką, która pozwalała bawić się dziewczynkom nie tylko w dom, było jakiś krokiem w kierunku odrzucenia patriarchatu. Jednocześnie Barbie od początku swojego istnienia była wcieleniem nierealistycznego ideału utrwalającego wiele bardzo szkodliwych stereotypów. Z jednej strony uwalniała dziewczynki od konieczności spełniania się wyłącznie w roli matki, a z drugiej, na co mamy dane, obniżała samoocenę i zaburzała postrzeganie własnego ciała, szczególnie u tych najmłodszych.
Żadna kobieta nie jest w stanie wyglądać jak Barbie. Żadna kobieta nie powinna czuć się zachęcona, żeby aspirować do takiego wyglądu. Tymczasem dzisiaj Barbie aspiruje do bycia ikoną feminizmu. Czy film, który przyciąga milionową widownię wyposażoną w różowe atrybuty, zrobi z Barbie feministkę? Jedno jest pewne – firma Mattel sztukę marketingu ma w malutkim palcu zbyt długiej i zbyt wychłodzonej ręki plastikowej zabawki.
Film ma swoje ciemne strony, ale też może dać dobry przykład hollywoodzkim producentom, którzy do tej pory nie uwzględniali w swoich produkcjach mniejszości czy w głównych rolach potencjalnych hitów obsadzali głównie mężczyzn, płacąc im znacznie większe stawki niż ich koleżankom.
„Podczas gdy widzowie ocierają łezkę wzruszenia i biją brawo, na dowód uznania dla feministycznego przesłania filmu, na wysypiska śmieci i do oceanów trafią tony różowego poliestru, błyszczącego nylonu i brokatowego mikroplastiku. Czy tak wygląda odpowiedzialny biznes?” – słusznie zauważa gościni nowego odcinka podcastu Forbes Women dziennikarka i reportażystka Agata Jankowska.
Rozmawiamy o fenomenie „Barbie”. Ten film zdecydowanie ożywił kina po pandemicznej zapaści. Tylko w pierwszy weekend otwarcia w samych Stanach Zjednoczonych zarobił 155 mln dol. A w trzeci weekend od premiery „Barbie” wpływy z biletów przekroczyły miliard dolarów.
„Barbie” niemal od razu stała się najbardziej dochodowym filmem wyreżyserowanym przez kobietę, główne role zostały wynagrodzone po równo, a na ekranie widzimy Barbie i Kenów reprezentujących różne mniejszości. „Do tej pory dużo lepiej w kwestii różnorodności niż tradycyjne Hollywood radziły sobie platformy streamingowe jak Netflix. Ale Barbie udowodniła, że różnorodność opłaca się też w kinie” – mówi w podcaście Piotr Zieliński, dziennikarz telewizyjny i prasowy.
I o tym, czy jest to film feministyczny czy tylko sprytny zabieg marketingowy firmy Mattel opowiadają Agata Jankowska i Piotr Zieliński. Gdy jednak widzimy, jak konserwatywni politycy palą lalki, wzywają do jego bojkotu i widzą zagrożenie w filmie, w którym kobiety sięgają po wysokie stanowiska i odrzucają tradycyjne role płciowe – to nawet ociekający plastikiem przekaz ma tu swoją moc. Jedno jest pewne – nawet jeśli Barbie została feministką to wciąż nie zależy jej na środowisku.