Preview Mode Links will not work in preview mode

Sep 27, 2020

II Rzeczpospolita kojarzy nam się przede wszystkim z Piłsudskim, Dmowskim, czy rozwijającą się kulturą i sztuką. Ten sielankowy obraz burzą jednak statystyki: Przedwojenna Polska była biednym krajem pełnym przestępczości, w starciu z którą policja często stawała na przegranych pozycjach. Podobnie wyglądały pierwsze lata III RP, które przyniosły rozkwit przestępczości zorganizowanej.
 
- Chociaż w II RP dochodziło do wielu głośnych zbrodni, policja nie powołała nigdy elitarnych wydziałów zajmujących się szczególnie trudnymi sprawami. - Nie było prób tworzenia portretu psychologicznego przestępcy. W brutalnej rzeczywistości ściganie przestępstw polegało na intensywnej inwigilacji tego środowiska za pomocą siatki konfidentów. Bardziej stawiano na prewencję, jednak te próby często się nie sprawdzały - opowiada Mateusz Rodak z Polskiej Akademii Nauk, badający historię marginesu społecznego.
 
Lata 90. to czasy, gdzie próbowano po raz pierwszy stosować rozmaite innowacje w walce z przestępczością. Problemem wciąż jednak pozostawało fatalne wyposażenie policji. - W 1992 r. policja przez kilka województw ścigała złodziei samochodów, którzy ostrzeliwali się funkcjonariuszom. Różnica była taka, że policjanci dysponowali zacinającymi się pistoletami, a przestępcy strzelali do nich z Kałasznikowów - podaje przykład Dawid Serafin, dziennikarz Onetu, opisujący głośne sprawy kryminalne w III RP.