Nov 08, 2020
Mało które wydarzenie polityczne bywa tak istotne dla historii,
jak wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Które z elekcji
były jednak szczególnie ważne? To jeden z tematów dzisiejszego
odcinka podcastu historycznego RetroSekcja, w którym gośćmi Pawła
Czernicha byli dziennikarze Onetu - Bartosz Węglarczyk, Konrad Mzyk
i Kamil Turecki.
W opinii Konrada Mzyka niezwykle istotne dla historii USA były
wybory z 1876 r., które wygrał Rutherford B. Hayes. - Konsekwencje
tych wyborów widzimy do dzisiaj. Rany wojny secesyjnej jeszcze się
nie zabliźniły, a Południem zawładnął Ku-Klux Klan, który był
zwalczany przez wojsko. Wybory były niezwykle wyrównane i musiano
powołać specjalną komisję, która stosunkiem głosów 8:7 zdecydowała,
że to Hayes zwyciężył w kluczowych trzech stanach. Ostatecznie
wygrał on tylko jednym głosem elektorskim - przypomina dziennikarz
Onetu. W drugiej części programu rozmówcy dyskutowali nad
szczególnymy okolicznościami obejmowania władzy w USA. W historii
zdarzały się przypadki, gdy w wyniku śmierci głowy państwa władzę
przejmował wiceprezydent, jednak tym politykom o wiele trudniej
było wywalczyć reelekcję. - Amerykanie są bardzo przywiązani do
stanowisk wybieralnych. Śmierć prezydenta zawsze jest traumą,
niezależnie czy nastąpiła z powodu choroby, czy zamachu. Jego
zastępca zawsze przychodzi do Białego Domu z "czarną chmurą" nad
głową i jest postrzegany jako ten, który przejął władzę dopiero
wtedy, gdy wydarzyła się ludzka tragedia - tłumaczy Bartosz
Węglarczyk. Wraz z upływem czasu w polityce amerykańskiej wrastała
również rola pierwszej damy. Która z nich odcisnęła największe
piętno na historii? Edith Wilson brała czynny udział w życiu
politycznym, a szczególnie po wylewie swojego męża, Thomasa W.
Wilsona - mówi Kamil Turecki. - Informowała prezydenta o treści
dokumentów, które lądowały na jego biurku, ale duża część
historyków i obserwatorów USA uważa, że jej rola w kuluarach
wielkiej polityki była o wiele większa.