Preview Mode Links will not work in preview mode

Jan 29, 2022

Premier Mateusz Morawiecki ma nowy pseudonim — „minus 1400”. Tak go ponadpartyjnie zwą posłowie, którzy po wejściu w życie Polskiego Ładu dostali przelewy mniejsze o 1400 zł. Szef rządu dramatycznie walczy o to, by zacerować dziury w sztandarowym projekcie podatkowym rządu, który miał zapewnić PiS wieczne rządy, a — jak na razie — grozi utratą rządu. Szef rządu do porządkowania Ładu wysłał do Ministerstwa Finansów swego zaufanego człowieka. Wiceminister Artur Soboń — to już jego piąty resort od dojścia PiS do władzy. „Stan po Burzy” słyszy, że po wejściu do resortu Soboń jest i wstrząśnięty i zmieszany — a to nie jest zapowiedź zakończenia podatkowego kryzysu PiS. Jeśli Państwo też — jak posłowie — dostali po kieszeni, „Stan po Burzy” poleca sztandarową ulgę Polskiego Ładu: ulgę na renowację pałacyku. Po raz kolejny dochodzimy do wniosku, że Daniel Obajtek jest wizjonerem biznesu — on kupował dworki jeszcze zanim stało się to programem PiS.
Obóz władzy musi się mierzyć z jeszcze jednym zagrożeniem — utratą większości. Ważą się losy powołania komisji śledczej ds. Pegasusa. Jarosław Kaczyński będzie odwlekał głosowanie, bo już nie tylko sojusznik PiS Paweł Kukiz domaga się powołania komisji. Być może PiS byłoby w stanie wygrać głosowanie z Kukizem wspieranym przez całą opozycję. Ale żeby to osiągnąć, cały sejmowy klub PiS musi być zmobilizowany. A pojawiają się pęknięcia — jednym z inwigilowanych Pegasusem był prawdopodobnie poseł PiS Jak Krzysztof Ardanowski, który stracił posadę ministra rolnictwa, gdy zadarł z Kaczyńskim. Ardanowski i jego 2-3 ludzie mogliby poprzeć komisję — a wtedy PiS przegra. Jako przestrogę PiS podsyca plotki zapowiadające efektowne aresztowania wokół ważnych polityków opozycji (choćby w sprawie rzekomej korupcji marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego), ale i władzy (w tym wśród ludzi Ardanowskiego).
Nakazując Morawieckiemu poprawki w Polskim Ładzie i dyscyplinując posłów do odrzucenia komisji śledczej, Kaczyński bierze się także za bary z covidem. „Lex Kaczyński” — tak nazywana ustawa ma być receptą na pandemię. Pokrótce: pracodawcy będą mogli żądać od pracowników wyniku testu. Co wtedy, kiedy pracownik odmówi? Nadal będzie pracować na swym stanowisku. Za to „lex Kaczyński” wprowadza procedurę, wedle której w razie zarażenia innego pracownika, będzie on mógł żądać odszkodowania od swego kolegi, który nie pokazał testu — chodzi o maksymalnie 14 tysięcy złotych. Po drodze będzie pracodawca, wojewoda i sąd administracyjny — to oni będą musieli udowodnić, że człowiek bez testu był chory i zarażał.
Autorzy „Stanu po Burzy” Agnieszka Burzyńska z „Faktu” i Andrzej Stankiewicz z Onetu widzieli wiele głupich ustaw, ale tak głupiej nie widzieli nigdy.
W tym wydaniu swego słuchowiska politycznego Burzyńska i Stankiewicz ujawniają także listę szczepionkowych kłamców. Chodzi zarówno o polityków PiS, którzy — wbrew linii rządu — się nie szczepią, skrupulatnie to ukrywając. A z drugiej strony — o tych na prawicy, którzy publicznie atakują szczepienia, a samemu, po cichu, nastawili się do zastrzyków. Prezes Kaczyński jest zaszczepiony, ale w jego otoczeniu jest paru znanych antyszczepów — Jacek Kurski, Antoni Macierewicz, Krystyna Pawłowicz. Jest także najważniejszy polski ksiądz, który otwarcie inspiruje ruchy antyszczepionkowe, a jednocześnie w tajemnicy nakłuwał się maksymalną ilość razy.