Apr 16, 2022
Po wprowadzeniu w partii i państwie doktryny o zamachu w
Smoleńsku szef PiS Jarosław Kaczyński idzie dalej. Domaga się
postawienia przed sądem Donalda Tuska i innych polityków PO, którzy
rządzili, gdy doszło do katastrofy, w której zginął jego brat. Nie
chodzi jednak wyłącznie o odpowiedzialność ówczesnego rządu za
organizację wylotu do Smoleńska. Chodzi o znacznie więcej. „To, że
cała ta akcja po Smoleńsku była w istocie wielkim dziełem agentury
rosyjskiej, że wywołano nienawiść do ludzi, którzy zginęli w
tragicznej katastrofie, że przedtem wywołano nienawiść do
człowieka, który reprezentował w sposób naprawdę bardzo poważny i
najbardziej właściwy z możliwych polskie interesy, to wskazuje, że
ta agentura była i sądzę, że dalej jest w Polsce bardzo potężna” —
mówi Kaczyński.
Smoleńska radykalizacja szefa PiS otworzyła Antoniemu
Macierewiczowi drogę do powrotu z wygnania. Dziś czołowi politycy
PiS składają hołd raportowi jego podkomisji, który Kaczyński uznał
za idealny opis zamachu. Robi to każdy, kto chce dalej coś znaczyć
w obozie władzy — na czele z premierem, który na smoleńskich
miesięcznicach zaczął się pojawiać dopiero po tym, gdy w 2015 r.
PiS wygrało wybory, a on sam wszedł do rządu. „Możemy utrzymać
naszą narodową jedność i przyznać, że Rosjanie są zdolni do
wszystkiego, zdolni także do takiej zbrodni, o której ciężko było
wcześniej pomyśleć. A dzisiaj podkomisja zebrała na to
wystarczająco dużo dowodów, żeby okazało się to niestety prawdą” —
stwierdził premier. Morawiecki — wzorem Kaczyńskiego — ostro
atakuje Tuska. Zarzuca mu, że to przez niego, „wrak do Polski nie
trafił, śledztwo zostało przekazane w ręce tych, którym zależało na
ukryciu prawdziwych przyczyn”. „Stan po Burzy” przypomina
Morawieckiemu, że tuż przed Smoleńskiem został doradcą Tuska. I
pytamy: Panie Premierze, a co Pan zrobił, żeby odwieść Tuska od
błędnych decyzji w sprawie Smoleńska, od oddania wraku, od
„przekazania śledztwa”? Miał pan na to całe 2 lata, bo był pan
doradcą Tuska do 2012 r.
Dokładnie w tym samym czasie Antoni Macierewicz przedstawił swój
pierwszy raport, w którym dowodził, że w Smoleńsku doszło do
zamachu. Dziś Macierewicz znów szokuje. Nie kolejnym raportem o
zamachu — bo publikuje mniej więcej jeden rocznie — ale tym, co
umieścił w jego załącznikach. Bo w załącznikach znalazł się
dokument z bardzo drastycznymi zdjęciami ciał ofiar katastrofy
smoleńskiej, w tym Lecha Kaczyńskiego. Macierewicz przeprosił, ale
w swoim stylu — atakując jednocześnie wszystkich krytyków raportu.
„Stan po Burzy” sprawdza, czy rzeczywiście zdjęcia mogły zostać
opublikowane bez wiedzy Macierewicza, jak twierdzi on sam. Mamy
poważne wątpliwości, bo to Macierewicz nakazał odtajnienie owego
dokumentu — znajdującego się w załącznikach raportu — w którym
znajdują się drastyczne fotografie. Zrobił to na kilkanaście dni
przed publikacją swego raportu. Mamy uwierzyć, że odtajnił coś,
czego nie chciał publikować?