Mar 13, 2021
Jeszcze niedawno rząd znosił koronawirusowe ograniczenia i przekonywał, że po Wielkanocy będzie już prawie normalnie. A teraz musi zamykać kolejne regiony i wstrzymywać operacje planowe. Kłopoty w służbie zdrowia nie skłoniły PiS do zaniechania politycznej gry. Jarosław Kaczyński zamierza zaproponować nowego kandydata na Stanowisko rzecznika Praw Obywatelskich. Jego plan jest politycznie przebiegły — konserwatywny poseł PiS Bartłomiej Wróblewski może dostać poparcie kilku senatorów opozycji, dzięki czemu zostanie wybrany. A z własnym RPO i własnym Trybunałem Konstytucyjnym Kaczyński będzie w stanie sypać piach w tryby nowej władzy, jeśli przegra wybory za 2 lata. O tym wszystkim posłuchają Państwo w najnowszym odcinku podcastu „Stan po Burzy”, który prowadzą Agnieszka Burzyńska z „Faktu” oraz Andrzej Stankiewicz z Onetu.
Prezes Kaczyński wziął pierwszą dawkę szczepionki
W mijającym tygodniu doszło do sytuacji bez precedensu. Narodowy
Fundusz Zdrowia wydał rekomendację dla dyrektorów szpitali, by
wstrzymali zabiegi planowe. Co skłoniło rząd do takiego
posunięcia?
Jeszcze niedawno minister zdrowia Adam Niedzielski tłumaczył,
że sytuacja pandemiczna ulega poprawie i po Świętach możemy
spodziewać się luzowania obostrzeń. Ale okazało się, że rząd znów
przestrzelił. Do zamkniętego Pomorza oraz Warmii i Mazur, od
poniedziałku dołączają województwa mazowieckie i lubuskie. W
szpitalach ponownie zaczyna brakować miejsc, a karetki jeżdżą z
pacjentami od jednej do drugiej placówki.
Zadziwiać może jedynie trwanie służby zdrowia, bo jak
stwierdził były minister zdrowia i poseł Porozumienia prof.
Wojciech Maksymowicz były realne analizy, które pokazywały, że
system zdrowotny w Polsce miał zawalić się listopadzie, czyli
podczas jesiennej, drugiej fali pandemii.
Ale służba zdrowia formalnie nie upadnie nigdy, po prostu nie
będzie leczyć mniej ludzi, czego efektem będzie większa liczba
zgonów. Widać to było na jesieni, widać będzie i teraz po decyzji
NFZ. Nie wszyscy, którzy czekają na zabiegi planowe, mogą
czekać.
Na szczęście coraz sprawniej idą szczepienia. No i zaczepił się
Pierwszy Obywatel, Jarosław Kaczyński.
Władza szykuje pułapkę na nową władzę
W systemie politycznym w Polsce jest tak, że można wygrać
wybory, ale mieć kłopoty z rządzeniem. Konstytucja zawiera pewne
hamulce. Każda władza kombinuje, by tym hamulcom nie podlegać, ale
spodziewając się wyborczej porażki uruchamia je, po to, by utrudnić
działanie swym przeciwnikom politycznym. Taka sytuacja miała już
miejsce w roku 2015, kiedy koalicja PO-PSL czuła, że to PiS zmierza
do władzy. Co się wtedy wydarzyło? Przede wszystkim, na Rzecznika
Praw Obywatelskich wybrano Adama Bodnara, człowieka o
liberalno-lewicowych inklinacjach, który miał blokować
konserwatywne zapędy Prawa i Sprawiedliwości. Po drugie, Platforma
z ludowcami, wspierane przez SLD próbowały przemeblować Trybunał
Konstytucyjny. Te trzy partie wybrały pięciu sędziów Trybunału,
chociaż podstawa prawna była do wyboru trzech z nich. Politycy
Platformy, PSL i lewicy myśleli, że wprowadzając awansem dwóch
sędziów, zapewnią sobie większość w TK na czas rządów PiS. Bo kiedy
ma się te dwa instrumenty, czyli Rzecznika Praw Obywatelskich i
Trybunał Konstytucyjny, można napsuć krwi nowej władzy.
Tamtej władzy pułapka się nie udała, bo po wyborach Kaczyński
zdemolował Trybunał używając operacji PO-PSL jako znakomitego
pretekstu.
Oczywiście, to już historia, ale historia, która wraca. Bo PiS —
kontrolując Trybunał — od dłuższego czasu próbuje także wybrać
swojego Rzecznika Praw Obywatelskich. Chce mieć to blokujące combo
na wypadek utraty władzy. Do tej pory na RPO Kaczyński wskazywał
kandydatów, którzy nie mieli żadnych szans na wybór, bo rzecznik
musi zostać zatwierdzony przez Senat, gdzie kruchą większość ma
opozycja. Ale w końcu rządzący poszli po rozum do głowy i wrócili
do najbardziej przebiegłego pomysłu. Bartłomiej Wróblewski, bo o
nim mowa, to polityk PiS o ultrakonserwatywnych poglądach. To on
jest autorem wniosku do TK w sprawie aborcji, który skończył się
praktycznym zakazem przerywania ciąży. Władza liczy na to, że w
Senacie, gdzie opozycja ma tylko jeden głos przewagi, może udać się
przepchnąć Wróblewskiego. Są już tego pierwsze sygnały. Kandydata
PiS mogą poprzeć dwaj senatorowie opozycji, konserwatyści Jan Filip
Libicki i Marek Plura. To pokazuje, że w sprawach światopoglądowych
partie nie mają kontroli nad swoimi parlamentarzystami. A jeśli
Wróblewski zostanie Rzecznikiem Praw Obywatelskich, to nowa władza
— wyłoniona w 2023 roku — będzie miała z nim przez większość swych
rządów, bo kadencję skończy w 2026 r.
Solidarna Polska gotowa do ataku na PiS
Unia Europejska już zastanawia się nad tym, jak będzie wyglądał krajobraz polityczno-społeczny po pandemii koronawirusa. Przyjęto budżet unijny na kolejne 7 lat, w którym wypłatę środków uzależniono od przestrzegania praworządności. Częścią budżetu jest także fundusz odbudowy, czyli wielka pożyczka, zaciągnięta przez UE, z której pieniądze przeznaczone zostaną na odbudowę gospodarki w państwach członkowskich po COVID-19. To 750 miliardów euro, z których Polska może dostać ponad 150 miliardów złotych w kredytach i 100 miliardów złotych w postaci bezzwrotnych dotacji. Ale by ten fundusz mógł wejść w życie w całej Unii Europejskiej, musi zostać ratyfikowany przez parlamenty krajów członkowskich, w tym polski Sejm. Ale PiS ma problem: ziobryści nie chcą o tym słyszeć. Rząd PiS, pozbawiony w tej sprawie większości, musi więc rozmawiać z opozycją. A opozycja stawia warunki, bo podejrzewa, że unijną kasę PiS zamieni w swój fundusz wyborczy, kierując ją tam, gdzie może liczyć na zysk polityczny. Czy Kaczyński będzie musiał usiąść do rozmów ze znienawidzonymi przeciwnikami politycznymi i ustąpić? Prezes PiS jest pragmatykiem i wie, że Polska potrzebuje miliardów z UE. A na Zbigniewa Ziobrę nie ma co liczyć. Lider Solidarnej Polski zakłada, że nie znajdzie się na listach wyborczych PiS w 2023 roku, więc buduje własną tożsamość i ekstremizuje się w swej antyunijnej retoryce. Cel jest prosty — atak na PiS z prawej strony i próba odebrania części elektoratu Konfederacji. Jak się skończy to starcie o unijną kasę, którego istotą jest wojna wewnątrz obozu władzy?