Nov 12, 2022
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet
Audio.
Powiedzmy to sobie wprost: prezesowi się ulało. Przez lata dumnie
wypinał pierś, przekonując, że to on osobiście wymyślił program 500
Plus, który miał doprowadzić do masowych, chcianych ciąż i narodzin
setek tysięcy nowych Polaków. Okazało się, że nic z tego. Po
kilkuletniej poprawie demograficzne wskaźniki znów spadły do
poziomu z 2016 r., gdy Ojciec Narodu zarządził wprowadzenie 500
Plus. W tej sytuacji twórcy „Stanu Wyjątkowego” — Andrzej
Stankiewicz (ONET.PL) oraz Renata Grochal („Newsweek”) — starają
się wytłumaczyć frustrację, rozgoryczenie, czy wręcz zgorzknienie
prezesa, który podczas gospodarskiej wizyty na gościnnej ziemi
ełckiej zaatakował Polki za to, że nie rodzą dzieci. „Dzieci
najmniej w Polsce jest w Warszawie, więc to nie jest kwestia
wyłącznie ekonomiczna, ale też pewnego nastawienia ludzi, a w
szczególności pań. Bo to kobiety rodzą dzieci, chociaż teraz już
nie wiadomo...” — przy okazji półżartem wrzucił swą ulubioną aluzję
do LGBT. Dalej już był śmiertelnie poważny. „Jak do 25. roku życia
daje w szyję, to nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach” —
stwierdził. Jednym słowem niedobrze, że młode Polki mieszkają w
miastach, gdzie za dużo piją, przez co nie zajmują się „tymi
sprawami” — co winny robić dla dobra Polski, rzecz
jasna.
Przyznajemy: wytłumaczenie prezesowskich teorii przychodzi nam z
dużym trudem. Bo prezes — w swym unikatowym, prezesowskim stylu —
kompletnie pokiełbasił wszystko ze wszystkim. I, niestety, sam w to
najpewniej wierzy.
Smuci nas jedno. Jeśli prezes naprawdę uważa, że Polki nie rodzą
dzieci, bo żyją w dużych miastach, gdzie za dużo chlają — to nie ma
co oczekiwać szybkiej poprawy sytuacji. Wszak Kaczyński to państwo.
A skoro Kaczyński nie ogarnia, to państwo też nic nie rozumie.
Dzieci z tego nie będzie.
„Stan Wyjątkowy” na trzeźwo i na chłodno rozprawia się z
rozrodczo-alkoholowymi eposami Kaczyńskiego. W miastach — także w
Warszawie — rodzi się więcej dzieci niż wynosi średnia krajowa.
Zagrożeniem dla demografii nie jest picie kobiet, tylko ich obawa o
byt, pracę i kłopoty z zakupem mieszkania — wszystko to wpływa na
odwlekanie decyzji o „tych sprawach”.
Sam prezes przyznaje podczas kolejnych gospodarskich wizyt, że inny
z jego światłych projektów jako Ojca Narodu — czyli „Mieszkanie
Plus” — skończył się efektownym fiaskiem. Raz snuje gawędę, że to
wina deweloperów, którzy dzielnym rycerzom demografii z PiS rzucali
kłody pod nogi. Innym razem półgębkiem gwarzy jednak, że to jego
poddani z rządu pokłócili się o sakiewkę, czyli nie chcieli oddać
państwowej ziemi pod budowę tanich mieszkań.
„Stan Wyjątkowy” przychyla się do tej drugiej wersji. Zwracamy przy
okazji uwagę, że wedle klasyków komunizmu — do których prezes
odwołuje się zdumiewająco często — kluczowe są kadry. Naszym
zdaniem Kaczyński popełnił koszmarny błąd, powierzając program
budowy mieszkań ministrowi infrastruktury Andrzejowi Adamczykowi,
który w otoczeniu premiera zbiera umiarkowane oceny. „Takiej
tępoty, połączonej z niekompetencją, bezinteresownym szkodnictwem
lub zawiścią, zakłamaniem i zwykłym łajdactwem dawno nie widziałem”
— pisał w mailu do premiera Michał Dworczyk, gdy był szefem jego
kancelarii. Pan Michał posadę za zbyt wylewne recenzowanie kolegów
stracił. Ale zapewne zgodziłby się z twórcami „Stanu Wyjątkowego”,
że znacznie lepszym ministrem od mieszkań, siedzib i lokali byłby
Przemysław Czarnek, dziś ideologiczny konkwistador w edukacji. Otóż
Czarnek właśnie lekką ręką rozdał grubo ponad 100 mln, z czego
niemal wszystko trafiło do ludzi i organizacji wprost związanych z
PiS, samym Czarnkiem, jego Lublinem i jego Katolickim Uniwersytetem
Lubelskim. Polećmy eufemizmami. Pieniądze trafiły m.in. do
fundacji związanych z europosłem PiS, byłą posłanką PiS, senatorem
PiS oraz skazanym nieprawomocnie byłym poseł PiS. Czarnkowe dotacje
rozdysponowali fachowcy z Rydzykowej telewizji „Trwam”,
ultrakonserwatywni matadorzy z Ordo Iuris, a także byli szefowie
sztabów wyborczych PiS.
Wśród beneficjentów jest fundacja „Polska Wielki Projekt”, czyli
organizacja założona przez ludzi z wierchuszki PiS, na której czele
stoi publicysta Grzegorz Górny. Rok temu w prorządowym portalu
życzliwie pisał on o ofercie ideologicznej współpracy, jaką dla
europejskiej prawicy miał Władimir Putin („adresatami przesłania
Putina są nie tylko ludzie o poglądach prawicowych czy
konserwatywnych, lecz także osoby prezentujące zdrowy rozsądek” —
przekonywał). Ale na liście wypłat jest także fundacja „Wolność i
Demokracja” założona przez Dworczyka. Obie pozarządowe, choć
prorządowe organizacje dostały po 5 mln. W czasach szkolnej biedy
Czarnek dał im pieniądze z dziurawej edukacyjnej sakwy po to, by
kupiły sobie siedziby. To się dopiero nazywa „Mieszkanie Plus” —
liczymy, że chociaż dzieci od tego przybędzie.