Dec 03, 2022
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet
Audio.
Tak, czujemy się winni. To przez nas wszechmocny Jarosław Kaczyński
może pójść z torbami. Sąd właśnie nakazał prezesowi PiS zapłacić
ponad 700 tys. zł — to nie jest marny żart!!! — za opublikowanie
przeprosin wobec byłego szefa MSZ Rosława Sikorskiego (PO). A
chodzi o ukorzenie się za wywiad dla Onetu, w którym Kaczyński
zarzucił Sikorskiemu „zdradę dyplomatyczną“, czyli spiskowanie z
Rosjanami, by utrudnić śledztwo smoleńskie. Rozumiemy Sikorskiego,
który od 6 lat buja się po sądach z Kaczyńskim, który nie chce go
przeprosić mimo przegranego procesu. Ale przecież Kaczyński
najzwyczajniej może nie być przy kasie. Sikorski był wcześniej w
PiS i doskonale rozumie, że prezes jest niczym papież — choć ma
władzę absolutną, to na papierze kasy ma niewiele. Dla jasności:
zasądzona kwota jest absurdalna i stanowi dla Kaczyńskiego świetny
argument na to, że sądy trzeba zaorać. Ale, Panie Prezesie, mamy
pomysł. Otóż Sikorski chce, żeby Pan za te 700 tys. zł wykupił
przeprosiny w Onecie. Proszę się zgłosić do twórców „Stanu
Wyjątkowego” — Andrzeja Stankiewicza z Onetu lub Renaty Grochal z
„Newsweeka”. Załatwimy rabat — może nie będzie Pan musiał sprzedać
partyjnej spółki deweloperskiej „Srebrna”, Pańskiej przystani na
lata posuchy.
A groźba lat posuchy coraz częściej zagląda liderom obozu władzy w
oczy. Dowód — najnowszy pomysł na powołanie komisji
śledczo-weryfikacyjno-retrospekcyjnej, która ma wziąć pod lupę
politykę energetyczną ostatnich lat. Brzmi niewinnie? Tak naprawdę
to komisja, która ma wykazać, że rząd PO-PSL kuglował z Ruskimi i
zdradził Polskę o niejednym świcie i nieraz pod osłoną nocy. Tak
naprawdę to komisja, która ma dopaść Donalda Tuska.
Przez 7 lat rządów PiS uruchomił masę śledztw i komisji sejmowych,
które miały załatwić lidera Platformy — bezskutecznie. Speckomisja
ds. ruskich onuc to ostatnia próba. Mocno zresztą desperacka —
wewnętrzne badania PiS pokazują bowiem, że twardy elektorat jest
wściekły, że Tuskowi dotąd włos z głowy nie spadł, choć Kaczyński
przez lata przekonywał, że całe zło tego świata — a może innych
światów także — jest Tuskową winą.
To zatem ostatnia próba, by przed wyborami dopaść Tuska i
zrealizować marzenia Kaczyńskiego o usunięciu lidera PO z życia
publicznego. Czy to możliwe? A jakże! W ustawie tworzącej
speckomisję ds. ruskich onuc znalazł się zapis, że będzie ona mogła
karać nawet 10-letnim zakazem zajmowania stanowisk publicznych
związanych z wydawaniem publicznych pieniędzy. Czyli w praktyce —
wszystkich kluczowych stanowisk w państwie. Za 10 lat — a nie
wątpimy, że Kaczyński pójdzie na maksa — Tusk będzie miał 75 lat i
nie za bardzo będzie się nadawał do rządzenia.
Nakładanie takich kar to skrzyżowanie uprawnień sądów, prokuratury
i Trybunału Stanu. Skoro prokuratura zawiodła, spraw przed sądem
brak, zaś ścieżka przeciwko Tuskowi przed TS jest niepewna, to
Kaczyński stawia na komisję.
Mamy z tą komisją jako „Stan Wyjątkowy” duży problem. Pal licho to,
że każda ekipa — od SLD, przez PO i PSL po PiS — popełniała błędy w
kwestiach energetycznych. Pal licho, że każda zostawiła po sobie
coś, coś dziś pozwala nam być energetycznie bezpieczniejszym w
czasach, gdy Rosja stała się państwem agresywnym i
bezwzględnym.
Największy nasz kłopot polega na tym, że my wiemy, co się dzieje na
zapleczu tej powstającej komisji — i co PiS chce ukryć. Otóż kilka
miesięcy temu ekipa speców PiS od szukania dokumentów wkroczyła do
archiwów kilku resortów.
Z tego nalotu na archiwa miał powstać kompleksowy raport PiS o
podejrzanych działaniach i błędnych decyzjach w relacjach z
Moskwą.
Ale nie powstanie. Powód? Władza ze zdumieniem odkryła w archiwach
podejrzane działania i błędne decyzje własnych ludzi.
W tej sytuacji powołanie komisji to ostatnia deska ratunku — PiS
liczy, że będzie mógł punktowo ujawniać dokumenty i selekcjonować
ofiary z opozycji, jednocześnie chroniąc swoich ludzi. Nie powiemy
wprost o kogo chodzi, ale sporo podpowiemy. Domyślni Czytelnicy,
Widzowie i Słuchacze „Stanu Wyjątkowego” nie powinni mieć większych
problemów z odkryciem schowanych przez PiS towarzyszy, na których
padł złowróżbny cień ruskiej onucy.