Dec 10, 2022
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio.
Pełną wersję video możesz obejrzeć tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/stan-wyjatkowy-kurski-ucieka-z-polski-ziobro-uderza-w-pis-przeciekami-podcast/hkr4l43
Jeśli znany z promowania zasad tolerancji Jacek Kurski myślał o
karierze międzynarodowej w miejscu przyjaznym społeczności LGBT, to
nie mógł lepiej wybrać. Wyjeżdża do Waszyngtonu, gdzie w Banku
Światowym objął stanowisko Alternate Executive Director, czyli
jednego z wielu zastępców wielu dyrektorów bez większego znaczenia.
Jedno Kurski ma jak w banku — wyjeżdża do stolicy Stanów
Zjednoczonych, którymi rządzi lansujący małżeństwa tej samej płci
lewicowy prezydent Joe Biden. Sam Waszyngton to mekka dla osób
LGBT. Kurski będzie mógł wpaść na doroczną paradę
Capital Pride albo pokręcić się w okolicy The Gay Way.
Ludzie małej wiary twierdzą, że Kurski będzie miał problem, bo na
wejściu do Banku Światowego będzie musiał podpisać deklarację
tolerancji wobec gejów, lesbijek i osób transpłciowych, których
wszak jego patron Jarosław Kaczyński regularnie wyszydza. Tym
twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” by się nie
przejmowali. Naszym zdaniem Kurski bez problemu dopuści się tego
antypisowskiego występku, a prezesowi powie, że sam jest na siebie
oburzony — ten trik stosował już wobec policji, która regularnie
łapała go na łamaniu przepisów drogowych.
Jeśli szukać przyczyn ekspresowej ucieczki Kurskiego do świątyni
amerykańskiej lewicy, to — jak zwykle w jego przypadku — decydujące
były pragmatyka i kasa. Pragmatyka jest taka, że Kurski nie wierzy,
iż PiS wygra wybory. Co prawda grał o posadę ministra cyfryzacji w
rządzie — co opisywaliśmy niedawno. Dziś wiemy jednak także, że
zażądał przy okazji tak dużej władzy — w tym kontroli nad TVP — iż
musiał zakładać, że Kaczyński na to nie przystanie. Zdaniem twórców
„Stanu Wyjątkowego” — Andrzeja Stankiewicza (ONET) oraz Dominiki
Długosz („Newsweek”) — Kurski świadomie wybrał emigrację, bo ucieka
przed zmianą władzy. Wspólnikiem w organizacji tej ucieczki jest
Adam Glapiński. W praktyce to prezes NBP wskazuje kandydata na
reprezentanta Polski w Banku Światowym, czyli jednego z wielu
zastępców wielu dyrektorów bez większego znaczenia. Podrzędna
posada w liberalnym banku w lewackim Waszyngtonie ma niewątpliwe
przymioty — najważniejszy jest taki, że nawet w razie zmiany
władzy, nowy rząd nie będzie mógł Kurskiego odwołać. Odwołać go
może tylko jego kumpel Glapiński, który odejdzie z NBP dopiero w
2028 r. W dodatku nowa władza nie będzie mogła łatwo Kurskiego
postawić przed sądem, a były prezes TVP był pewien, że mu to
grozi.
I — co najważniejsze — będzie z tego dobra kaska, którą Kurski
kocha ponad wszystko, nawet bardziej niż prezesa Kaczyńskiego.
Ponad 226 tys. rocznie — czyli ponad milion złotych — i to bez
żadnego podatku? Polskę na niego po prostu nie było stać.
Nas osobiście cieszy, że Kurski z przytupem wchodzi na
międzynarodowe salony. Trochę wschodnie, ale nosem nie kręcimy. W
Banku Światowym pan Jacek będzie reprezentował wszystkie państwa,
które tworzą z nami wspólną grupę (tzw. konstytuantę). Kurski jako
przedstawiciel Azerbejdżanu, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu,
Turkmenistanu oraz Uzbekistanu — to naprawdę musi być zły sen
Putina.