Sep 30, 2023
Prawo i Sprawiedliwość ma plan na resztę kampanii wyborczej.
Coraz więcej, coraz ostrzej, coraz bardziej złowrogo. Codziennie
widzowie TVP i wyborcy PIS dostają swoją dawkę nienawiści wobec
Tuska. Prawo i Sprawiedliwość wybrało motyw przewodni ostatniej
prostej kampanii wyborczej - to będzie linia zdrady Tuska. Chodzi o
“linię obrony na Wiśle”, która miała “oddać pół Polski Rosjanom”.
TVP w każdym materiale kilkakrotnie powtarza frazę “linia zdrady” a
politycy PiS ruszyli w Polskę z obwoźną kampanią, żeby do
wszystkich zwłaszcza w Polsce wschodniej dotarło, że Tusk chciał
“zamienić Lublin w Buczę”.
Wszystkie miasta na wschodnich ziemiach miały być Buczą.
Polacy mieszkający tutaj mieli zostać pozostawienia sami sobie.
Linia zdrady Tuska to linia hańby całej Platformy i PSL-u, który
współtworzył rząd - ogłosił w Stężycy Przemysław Czarnek startujący
z Lubelszczyzny.
To, że obrona na linii Wisły była 5 (słownie piątym) etapem
obrony Polski przed potencjalną agresją ze wschodu jakoś w
okrzykach polityków PiS się nie przebija. Nie ma mowy także o tym,
że ten wariant jest elementem najgorszego rozpisanego w 2011 roku
scenariusza, w którym NATO z opóźnieniem uruchamia artykuł piąty
Paktu Północnoatlantyckiego a zatem wojsko Polskie przez kilka dni
musi samodzielnie odpierać wrogą armię. Ba, politycy PiS nie
wspominają o tym, że zaledwie 3 lata temu w symulacji wojennej,
którą urządzili wojsko rosyjskie doszło do Warszawy w 5 dni. To
wszystko politykom PiS, którzy jeżdżą z mapką podzielonej Polski po
kraju jakoś umyka.
Bardzo dzielnie po stronie partii rządzącej walczy Telewizja
Rządowa. Nie ma co specjalnie się dziwić, że pracownicy TVP są tak
zaangażowani, bo nagle chyba zaczęli martwić się o przyszłość. Mamy
zatem nie tylko wrzaski i manipulacje, ale także zwyczajne
kłamstwa. Cała antena - teoretycznie informacyjna - zamienia się
nie tylko w sztab PiS, ale w strefę gorącej politycznej
wojny.
W tej wojnie nagle wszyscy zaczęli mieć wewnętrzne sondaże,
które wskazują na pobicie przeciwnika i gwarantowane zwycięstwo.
PiS podnosi własne morale i morale wyborców, których jeszcze nie
zdążyło wystarczająco nastraszyć. W dodatku musi też trochę
podnosić na duchu prezesa, którego bardzo martwią sondaże nie
dające partii samodzielnej większości. Donald Tusk też ujawnia
sondaże i właściwie z tego samego powodu. Też chce zmobilizować
wyborców i przekonać ich, że jeszcze tylko kilka kroków, jeszcze
tylko niewielki wysiłek i uda się pokonać PiS.
Ale to co cieszy największych graczy bardzo martwi tych
mniejszych. Efekt niedzielnego marszu może oznaczać polityczny
koniec Trzeciej Drogi. Im większe poparcie dla KO tym mniejsze może
być dla Hołowni i Kosiniaka-Kamysza i dla Lewicy. Lewica to jeszcze
jakoś sobie poradzi, bo ma do przekroczenia 5 proc. próg, ale
Trzecia Droga buja się na progu i bardzo łatwo może obsunąć się pod
lód. Chociaż oczywiście wszyscy politycy TD zapewniają, że idą na
12 a nawet 15 procent. Po zwycięstwo! Najgorsza informacja jaką
mogliby dostać panowie i panie z Trzeciej Drogi brzmi “Tusk wierzy,
że może wygrać z PiSem”. Dlaczego to źle dla PSL-u i Polski 2050?
Bo jeśli Tusk w to wierzy to wierzy także, że metoda d’Hondta zagra
na jego korzyść i to on dostanie premię ze zmarnowanych głosów.
Wtedy porażka Trzeciej Drogi gwarantowałaby mu sukces. Zawiązuje
koalicję z Czarzastym i ma święty spokój przez następne kilka lat.
Hołownia ląduje poza polityką a PSL zrobi wszystko, żeby wrócić do
Sejmu.
Niebywała rzecz zdarzyła się na rynku paliw. Otóż nagle w
całej Polsce awarii uległy dystrybutory. Jeden po drugim padały jak
muchy. Oczywiście bez związku z mailem z centrali Orlenu, który
nakazywał w przypadku braku paliwa wywiesić kartkę (byle nie
czerwoną!) o awarii. Wiele wskazuje na to, że problem na stacjach
wystąpił dwa tygodnie za wcześnie, bo pan prezes Obajtek postanowił
szybko wesprzeć partię karmicielkę. Obniżył ceny, a co za tym idzie
inflację i teraz dziwi się, że Polacy nauczeni doświadczeniem
tankują we wszystko co się da. Nigdy nie wiadomo, kiedy nasz
narodowy gigant paliwowy będzie musiał podreperować budżet i
przywali nam cenę po 10 złotych za litr. To znaczy wiadomo. Po 15
października.
Kolejna posłanka została poszarpana a biuro następnej zostało
ewakuowane po groźbach wysadzenia. Codziennie PiS wskazuje na
konkurentów politycznych krzycząc “zdrajcy!” a media narodowe
ochoczo podchwytują tę narrację. Tylko ani partia, ani pracownicy
rządowej telewizji i radia nie zastanawiają się nad tym jacy
wyjdziemy z tej kampanii. Czy kiedykolwiek uda się naprawić to co
politycy robią ze społeczeństwem.