Nov 28, 2023
To pełna wzruszeń chwila. Jeszcze nigdy w Polsce nie mieliśmy
do czynienia z rządem ekspresowym, którego szybki upadek jest
przesądzony już w momencie tworzenia. Chcielibyśmy się cieszyć, ale
przyszły smutek ściska nam gardło. Już za 14 dni tego rządu nie
będzie.
Znamy aktorów tej szopki. Główną rolę odgrywa Mateusz
Morawiecki, którego premierostwo to jeden wielki spektakl —
skrzyżowanie dramatu i wodewilu. Po wyborach Morawiecki wziął na
siebie misję zbudowania rządu skazanego na upadek, bo PiS przez 8
lat rządów tak brutalnie zwalczało opozycję, że dziś nikt nie chce
z nimi rządzić. Dlatego też Morawiecki posuwając się krok po kroku
w konstytucyjnie opisanej misji tworzenia rządu, wystawia się na
drwiny — bo jest oczywiste, że żadnego rządu nie zbuduje. Dlatego
też większość dotychczasowych ministrów zawczasu ewakuowała się z
resortów, byleby tylko nie ośmieszać się wraz z Morawieckim.
W tej sytuacji premier przedstawił jako nowych ministrów ludzi
w większości kompletnie nieznanych i bez żadnej pozycji
politycznej, którzy zwyczajnie nie obawiają się śmieszności.
Ba, śmieszności nie obawia się także drugi aktor tej farsy —
pan prezydent. Oto powołując nowych ministrów na maksymalnie 2
tygodnie, prezydent prawił im o budowie elektrowni atomowych,
kontynuowaniu Centralnego Portu Komunikacyjnego, wspominał też o
awansie Polski w globalnej lidze cargo.
Prezydent widać uwierzył w bajki premiera, który opowiada, że
buduje rząd ponadpartyjny i że zrealizuje „Dekalog Polskich Spraw”,
czyli wymyślony naprędce miks pomysłów wyborczych z programu PiS,
Trzeciej Drogi, Konfederacji i Lewicy. To brzmi tak pięknie, że
prawieśmy uwierzyli — tak jak pan prezydent — że Morawiecki stworzy
z tymi partiami Koalicję Polskich Spraw i wszyscy będą żyć długo
oraz szczęśliwie. I wtedy oprzytomnieliśmy, zdając sobie sprawę, że
to teatr, a premier dość marnie odgrywa napisaną mu rolę rozjemcy w
wojnie polsko-polskiej. A oprzytomnieliśmy, gdyż odezwał się pan
prezes, w bólach rozstający się z władzą. Rzekł otóż Jarosław
Kaczyński, że to nie żaden pan Mateusz, nie żaden Dekalog i nie
żadna Koalicja — tylko on sam w swym prezesowskim jestestwie
wyreżyserował ten spektakl pod tytułem: „Rząd osobliwości PiS”. I
twierdzi — tu już naprawdę nie potrafimy powstrzymać śmiechu — że
to przygotowanie do rządów z PSL.
W tym wydaniu słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy”
Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka z lubością analizują skład
nowego rządu prezesa, odnajdując w nim — rzecz jasna — masę
osobliwości. Szczegółowo omawiają też rozgrywkę Kaczyńskiego, który
próbuje opóźnić oddanie władzy i zaczyna wykorzystywać kontrolowane
wciąż przez PiS instytucje do walki ze zbliżającym się dużymi
krokami rządem Donalda Tuska.