Aug 26, 2023
Wiceminister Maciej Wąsik, niegdyś znany jako bywalec
imprez, na których Mariusz Kamiński miał całować psa - bokserkę
„Tequilę”, z przytupem zainaugurował swoją kampanię. Wąsik
postanowił na piknik rodzinny w swoim okręgu wyborczym ściągnąć
policyjnego Black Hawka. Gdyby wiedział, że cała akcja zakończy się
spektakularną klapą i dziennikarskim dochodzeniem, gdzie są kwity
zezwalające na organizację pokazu lotniczego, a w PiS zaczną krążyć
memy ze zdjęciami z filmu „Helikopter w ogniu”, pewnie puknąłby się
w głowę. Ale co tam! Jak mówił wicemarszałek Sejmu Ryszard
Terlecki, służby mają dbać o wizerunek rządu, więc nikt w policji
nie wpadł na to, by wybić wiceministrowi z głowy pomysł
wypożyczenia Black Hawka na kampanijny piknik. Impreza zamieniła
się w piknik grozy, gdy helikopter przeleciał tuż nad głowami
uczestników, kosząc przy okazji linię wysokiego napięcia.
Uczestnicy imprezy na pewno na długo zapamiętają piknik
wiceministra Wąsika, choć trudno powiedzieć, czy po tych wątpliwych
atrakcjach będą chcieli na niego zagłosować. Ale, jak mówią w PO,
kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
Donald Tusk zaryzykował i
wziął na listy Michała Kołodziejczaka z Agro Unii, zwanego przez
niektórych „nowym Lepperem”. W ten sposób Tusk chce ściągnąć głosy
wsi. Okazuje się, że strach PiS przed utratą wiejskiego elektoratu
jest tak duży, że odbiera niektórym rozum. Otóż ktoś wpadł na
pomysł, by wysłać za Kołodziejczakiem policyjny ogon. „Młody
Lepper” nie w ciemię bity i od razu zauważył, że kiedy tylko
przyjeżdża do Warszawy, robi się wokół niego podejrzanie niebiesko
od policyjnych mundurów. Postanowił więc zdemaskować grupę
pościgową. Przyznajemy, że nie było to szczególnie trudne, bo
policjanci wyjątkowo nieudolnie prowadzili obserwację. Wszystko
zarejestrowała kamera Agro Unii i obywatele mogli zobaczyć na
własne oczy, jak polska policja się „błaźni”. Swoją drogą, to
przykre, że w tej instytucji, liczącej 103 tys. funkcjonariuszy,
nie zalazł się nikt, kto przeciwstawiłby się wykorzystywaniu
policyjnego munduru do kampanii jednej partii, i to tak głupiej, że
głowa boli.
Nie wiadomo, czy Kołodziejczak
pomoże Koalicji Obywatelskiej wygrać wybory, ale Tusk już może
uznać, że przyjęcie na listy lidera Agro Unii, który w ostatnich
dniach koncentrował uwagę mediów, mu się opłaciło. Ale to nie był
jedyny powód do tego, by na piątym piętrze kamienicy przy ul.
Wiejskiej w Warszawie, gdzie mieści się siedziba PO, wystrzeliły
korki od szampanów. W minionym tygodniu Platforma Obywatelska
wygrała pierwszy proces w trybie wyborczym z PiS. Proces był o
spot, w którym PiS zarzuciło Platformie, że pod rządami Tuska
bezrobocie w Polsce sięgnęło 15 procent, a premier Mateusz
Morawiecki nazwał lidera KO „premierem polskiego bezrobocia”. Sąd
uznał te informacje za nieprawdziwe, bo bezrobocie za Tuska w
szczytowym momencie osiągnęło 14,4 proc. Szkoda, że eksperci od
bezrobocia z PiS nie pamiętają, że za pierwszych rządów PiS w 2006
r. bezrobocie sięgnęło nie 14,4 proc., ale 18 procent. Jak zatem
Morawiecki nazwałby Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława
Kaczyńskiego?
Partie finalizują tworzenie list wyborczych. Trzecia Droga
pokazała swoje jedynki na listach. Już wiadomo, że Szymon Hołownia
nie wystartuje z Warszawy, jak pozostali liderzy tylko z
Białegostoku. Czyżby przestraszył się, że Tusk pobije go na
głowę?
Ale także w PiS pojawił się
pomysł, żeby przesunąć Jarosława Kaczyńskiego z Warszawy do
województwa Świętokrzyskiego. Działacze PO kpią, że Kaczyński chce
zrejterować przed Tuskiem, bo się przestraszył. Sztabowcy PiS
mówią, że to nieprawda, a start Kaczyńskiego z Kielc może
przysporzyć partii dodatkowe mandaty.
Ale i tak w tym tygodniu bank rozbiła Konfederacja
proponując, by znieść zakaz handlu psim mięsem. Autorzy „Stanu
Wyjątkowego” Renata Grochal i Kamil Dziubka zapewniają, że psiego
mięsa nie ruszą, za to ciekawe, jak ten osobliwy pomysł ocenią
wyborcy Konfederacji. Jednak, proszę państwa, idzie jesień, słońce
przestanie tak ostro świecić, co – miejmy nadzieję - nieco ochłodzi
rozgrzane głowy niektórych polityków. Chociaż po ostatnich
występach trudno przewidzieć, z czym jeszcze wyskoczą nasi
parlamentarni przedstawiciele. Do wyborów zostało 50 dni, a
kampania zapowiada się wyjątkowo gorąca.
Mamy tylko jedną prośbę,
trzymajcie Wąsika z dala od granatników.