Preview Mode Links will not work in preview mode

Feb 25, 2023

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu.

Tak, wiemy, że wedle PiS agentem Kremla jest każdy, kto twierdzi, że prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu nie przypadło do gustu wystąpienie prezydenta Joe Bidena w Warszawie. Problem polega na tym, że Kaczyński tak właśnie uważa — widać to na nagraniu, które zrobił aktywista LGBT Bart Staszewski, specjalizujący się w sprawieniu politykom PiS kłopotów. Kaczyński mówi tam krótko, zwracając się do byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego: „Nic nie powiedział”.

Wyszło na wielu poziomach głupio. Po pierwsze, PiS twierdziło, że przyjazd Bidena to wydarzenie rangi światowej, żywa historia dziejąca się na naszych oczach — no a tu foch najważniejszego pisowca. W dodatku Kaczyński podzielił się tą gorzką refleksją z Bieleckim, przyjacielem osobistym i politycznym Donalda Tuska — który zresztą stał obok. Nie, machina propagandowa PiS nie mogła na to pozwolić. Czołowi krętacze władzy szybko wymyślili, że niby Kaczyński odpowiadał Bieleckiemu, który go zaczepił. I miał mu rzec „nic nie powiedziałem”, a nie „nic nie powiedział”. Są dość toporne braki w tej wersji. Nie wiadomo, o czym niby Kaczyński rozmawiał z Bieleckim. I nie wiadomo, czemu Bielecki ma zupełnie inną wersję. Już w dniu publikacji nagrania powiedział Onetowi o swym tete-a-tete z prezesem: „Przechodził, przywitał się i rzeczywiście skomentował jednym słowem — »mało powiedział«, czy coś w tym stylu”.

Znaczące jest też to, że w tej sprawie milczy sam Kaczyński, a za dezinformację wzięli się jego liczni klakierzy, którzy albo nie słyszeli tej subtelnej wymiany zmian, albo w ogóle nie było ich podczas wystąpienia Bidena pod Zamkiem Królewskim.

Dla twórców słuchowiska „Stan Wyjątkowy” Andrzeja Stankiewicza (ONET.PL) oraz Dominiki Długosz („Newsweek”) rozczarowanie prezesa jest całkowicie zrozumiałe. Kaczyński ma po prostu wysokie oczekiwania wobec wystąpień publicznych. Za treściwe i politycznie istotne uważa tylko takie przemowy, w których atakuje się LGBT, oskarża opozycję o zdradę, ewentualnie nazywa Unię Europejską IV Rzeszą. Takie wyśrubowane oczekiwania prezesa spełnia rzecz jasna tylko sam prezes.

Ale zadowolenia z wizyty Bidena nie ma także w Platformie. To dlatego, że ludzie Rafała Trzaskowskiego i współpracownicy Donalda Tuska podstawiali sobie nogi w wyścigu swych pryncypałów o spotkanie z prezydentem USA. Stronnicy obu niezbyt się lubiących liderów PO tak namiętnie się okładali, że zaczęli na wyścigi sączyć przecieki, z których miało wynikać, że konkurent ledwie musnął prawicę Bidena i już był wysyłany za drzwi. To prezent dla propagandy PiS, która z radością zrobiła z Trzaskowskiego i Tuska mało znaczące pionki tej wizyty — na ich własne życzenie.

W tym wydaniu „Stanu Wyjątkowego” redaktorstwo Długosz i Stankiewicz zajmują się także opowieściami o tajemniczych taśmach, które dokumentują finansowe i obyczajowe dokonania ludzi związanych z Partią Republikańską Adama Bielana — to taki mikro sojusznik PiS z makro apetytami finansowymi. Tak się składa, że w instytucjach kontrolowanych przez bielanistów ruszyło przedwyborcze złodziejstwo na pełną skalę. Ciekawe, do kogo dojdzie CBA? Agenci właśnie wkraczają do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, skąd miliony wypływają już setkami do podejrzanych spółek ludzi z kręgu bielanistów.

W części spożywczej programu twórcy „Stanu Wyjątkowego” oswajają się z robaczaną dietą, za którą prawica wini Platformę i Brukselę. My jednak wiemy, komu należy dziękować za dania ze świerszczy i szarańczy oraz przekąski z larw mącznika młynarka. Tak, tak, to Marta Kaczyńska jest pionierką w lansowaniu białka z owadów. A w Brukseli robaki do spożycia akceptuje polityk PiS Janusz Wojciechowski, unijny komisarz do spraw rolnictwa z nadania stryja pani Marty. Smacznego!